Opowiadanie 5
Jarek zapisał się do ABW, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dawnego Urzędu Ochrony Państwa po tym, jak przeżył najtrudniejszą przygodę w swoim życiu zarobkowym. Mianowicie za namową znajomej, która grała we francuskim cyrku w orkiestrze na skrzypcach, poszedł do odnogi tego cyrku, do objazdowej wystawy dinozaurów. Cyganie, którzy go ją prowadzili nie byli złymi ludźmi. Lubili imprezować, chociaż kazali po nich sprzątać. Wymagali, byś był dostępny dla nich 24/7/ Jarek spał w dziurawej przyczepie na ciężarówce na łóżku z dykty. Co trzeci dzień dostawał zieloną fasolę, której nie cierpiał. Załatwiał się tylko w supermarketach a w małych miasteczkach za krzakami nocami. W wolnych chwilach oglądał filmy klasy B na swym starym laptopie, a także zwiedzał okolice. Do najłatwiejszych nie należał montaż i demontaż namiotów oraz ekspozycji. Trzeba też było starym wyklekotanym Transitem rozwozić reklamy cyrkowe i zaczepiać je na słupach głównie od latarni miejskich na drucikach lub sznurkach. Ciężarówkę podczas przeprowadzek prowadził on sam z dołączoną przyczepą ze sprzętem typu kable, szlaufy, krzesła, farby, rury i inne podobne rzeczy. Bardzo spokorniał od tej pracy. Wytrzymał w niej 2 lata. 3/4 Francji była jego. Francja to piękny kraj. Mają świetną architekturę. Szkoda że ludzie nie mówią po angielsku. Wracając do nowej pracy Jarka, chciał chłopak odżyć i wykorzystać pokorę do służenia większemu celowi. Niestety na miejscu okazało się, że nowa praca będzie dużo brudniejsza niż poprzednia. Po przejściu szkolenia, w tym tego pozwalającego korzystać z broni palnej, wyjechał na akcję złapania gangusa z Katowic. Przyjechali aż z Łodzi, by dopaść zbira z Katowic. Dwóch kolegów nie przeżyło tej obławy. Gangus był dobrzer zabezpieczony. 3 lata biegania z bronią długą i nienaganna postawa sprawiły, że przeszedł głębiej w struktury "fabryki". Został tzw. łowcą. Kto miał się przekręcić na samobójstwo lub po prostu zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach, np. w wypadku samochodowym on od tego był wraz ze swoją komórką zaudanych ludzi. Nie brzydził się tym co robi. Czuł ulgę po każdym zadaniu. Z każdym następnym wykończonym złym charakterem miał poczucie spełnionej misji. Aż zaczął widzieć koszmary na jawie. Przestał w ogóle spać. Mrok przeszłości go dopadł. Wpierw był jak maszyna. Teraz nim drgnęło. Ale zadziałał na przekór. Włóczył się po nocach parkami i gdziekolwiek ktoś nadepnął mu na odcisk, kończył w najlepszym wypadku w szpitalu. Jarek zdziesiątkował łódzkie niebezpieczne Bałuty. Nigdy nie został wykryty. Ciała swych ofiar woził Pick-Upem Dodgem do zaprzyjażionego krematorium. Nie było dla niego rady. Wkrótce zapił się niemal na śmierć. Dostał zatoru, który na szczęście wykryto i rozszerzono specjalnym lekiem podczas akcji ratowniczej. Zabijanie stało się jego pasją i drogą do Piekła. Po ucieczce od śmierci do jednostki wstąpiła Dagmara. Już pierwszego dnia musnął ją po ramieniu, mrugnął oczkiem i kazał jej podać swój numer. Ona zagrała uległą i 9 miesięcy później urodził im się synek Tomek. Nasz niegodny życia głowny bohater bardzo przeżywał całą ciążę a narodziny doprowadziły go do głębokiego płaczu. Tak wypłakał swe ofiary i usunął kamień nienawiści z swego serca. Usunął się w cień. Przestał pracować. Niestety Dagmara robiła to co kiedyś on, ale rzadko a na pewno z dyskrecją. Widział w niej starego siebie. Wkrótce jego żona przeszła za biurko i skończyły się krwawe polowania. Tomek wyrósł na księdza. Ale miał dzieci z dwiema kochankami. Szansa na powrót do żywych i poprawę wisi nad każdym.